poniedziałek, 28 maja 2012

POWRÓT DO ...


W miejsce trzech kropek każdy może wstawić sobie coś, co akurat pasuje. Powrót do domu jest tu jednak najwłaściwszy. I z takim właśnie powrotem konfrontuje się, w nieco ekstremalnej oczywiście sytuacji, główny bohater filmu "Powrót do Garden State".


ambinet.pl

Dwudziestoparoletni Andrew Largeman (Zach Braff) większość życia spędził na silnych środkach antydepresyjnych. Autorem recepty był zapobiegliwy i opiekuńczy ojciec. Z letargu w jakim znajduje się Andrew, wyrywa go nagła konieczność powrotu do rodzinnego domu w New Jersey. Powodem jest pogrzeb matki. Wymuszona podróż, przeradza się w swego rodzaj podróż sentymentalną. Towarzyszką w niej staje się poznana przypadkowo dziewczyna – Sam (Natalie Portman). Dzięki niej główny bohater odważy się na życie bez wspomagania się antydepresantami.

Powrót do domu w filmie, którego reżyserem jest aktor grający główną postać, jest przedstawiony w dużej mierze jako powrót do wspomnień i do przyjaciół z dzieciństwa. Jednak podstawową cechą „Powrotu do Garden State” jest pokazanie ponownego przejścia głównego bohatera przez okres dojrzewania. I tym razem, jako dorosły mężczyzna, wychodzi z tego kursu dojrzałości jako zwycięzca.

Wiele jest w filmie Braffa prawd dość oczywistych, ale mimo to „Powrót…” ogląda się doskonale. Nie tylko ze względu na doskonałą muzykę The Shins czy Coldplay, która gra nam w tle. Film ogląda się dobrze, bo to film o nas. Każdy ma bowiem swoje Garden State i lubi do niego wracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz