sobota, 10 marca 2012

MIĘDZY MIEJSCAMI


źródło: Facebook: Karma

 Z moimi ulubionymi miejscami jest jak ze wszystkim, co sobie ulubię. Kiedy, dawno temu, marzyłam, żeby zdobyć okulary takie jak miał Marcello w Osiem i pół, to nigdzie ich nie było, a kilka lat później okazało się, że nazywają się wayfarery, że wszyscy już takie noszą i że to niby jest hipsterskie.

źródło: Facebook: Konfedracka 4
Otóż przez pierwsze lata studiów byłam zmuszona jeść kotlet z piersi z kurczaka w barach szybkiej obsługi lub nosić w torebce kanapki tzw. drugiej świeżości. Na szczęście około dwóch lat temu w centrum, a potem także w innych dzielnicach Krakowa zaczęły powstawać świetne nowe lokale (takie jak Karma, Mostowa ArtCafe, La Petite France, czy Konfederacka4). Można w nich na szybko zjeść coś smacznego, zdrowego i dobrej jakości, czasem nawet organicznie albo wegetariańsko. Niestety, dla mnie, a na szczęście dla właścicieli miejsca te zaczęły się cieszyć ogromną popularnością.


Ze smutkiem wspominam czasy, kiedy, szczęśliwa, że mogę wypić organiczną kawę, siedziałam z koleżanką w Karmie i mogłam z nią spokojnie rozmawiać nie przekrzykując tłumu innych ludzi i będąc spokojną, że nie spotkam tam żadnych znajomych, więc mogę ich spokojnie obgadywać. Dzisiaj w tej samej Karmie nie sposób znaleźć wolnego stolika w okolicach lunchu.  Świadczy to jednak o tym, jak bardzo Kraków potrzebował takich miejsc.



źródło: Facebook: La Petite France


Moja nostalgia nie zmienia jednak mojego niesłabnącego zachwytu tym, że wreszcie można gdzieś wypić Fritz Kolę i zjeść kanapkę z prawdziwą szynką parmeńską. Równie cudowne jest to, że w większości tych miejsc podawane są lokalne polskie piwa, a nie tylko Heineken, a także można w nich znaleźć wybór dobrych win w cenach, które nie przyprawiają o zawał serca. Obsługa zaś to najczęściej młodzi, normalni ludzie, którzy nie uważają cię za persona non grata, jeśli masz na sobie za duży sweter, a nie garnitur (przecież nie jesteś menelem, tylko hipsterem!:)). Czasem zdarzy się też, że sam właściciel zagada do nas łamaną polszczyzną (jak pan Francuz z le Petite France), czy zatroszczy się o to, czy nam smakowało.
Oby tak dalej!





źródło: Facebook: Mostowa ArtCafe



                                                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz