poniedziałek, 16 kwietnia 2012

PODRÓŻE KULINARNE


tapas bar w Barcelonie

Podróże są najfajniejsze, jeśli są pretekstem do jedzenia. Próbowania nowych regionalnych potraw, kupowania legandarncyh produktów w miejscu ich powstawania i przesiadywania w małych lokalnych kawiarniach i restauracjach.
kawiarnia w Sintrze
 Z Włoch wracam z hurtowymi ilościami pecorino i delikatnie opakowanym octem z Modeny w walizce i jedną tylko (co za szkoda!) butelką vino Santo. Z Półwyspu Iberyjskiego wracam tanimi liniami z walizką, która może ważyć jedynie 15 kilo, więc wiozę jedynie wspomnienia z tapas barów, pięknych sklepów z czekoladą w Barcelonie, cudownej legendarnej kawiarni w Belem i  urokliwej restauracji w Sintrze. Ze Sztokholmu udało mi się przywieźć jedynie kilka czekolad Marabou, ale tradycją bożonarodzeniową jest już to, że dostaję do koleżanki pierniczki Spekulatius. Jej babcia mieszka bowiem w małym miasteczku w pobliżu Goeteborga, gdzie powietrze zawsze pachnie czekoladą i truskawkami, albo cynamonem, bo znajduje się tam fabryka ciasteczek! Z Niemiec zazwyczaj nie da się przywieźć nic lepszego niż świetnej jakości czekolady i kawy kupowane w supermarkecie, ale ja mam rodzinę w rejonie Mozeli, więc wracam z zapasem rieslinga. Jeśli zaś chodzi o Wielką Brytanię, to udaje mi się korzystać z tego, że chłopak mojej współlokatorki studiuje w Szkocji. Dzięki jego wizytom możemy zajadać się naleśnikami z golden syrupem i dodawać do guacamole cudowne przyprawy z Sailsbury’s.
fragment krajobrazu nad Mozelą, ledwno widać winnice, ale one tam są...

Jednak wakacje są tylko raz w roku, a odwiedziny znajomych też nie zawsze oznaczają zagraniczne prezenty. Dlatego trzeba próbować oragzanizować sobie podróże w mniejszym zakresie. Jeśli mieszka się w Krakowie najlepiej wybrać się do LaPetite France, gdzie można kupić mnóstwo oryginalnych francuskich produktów (sery, sery, sery!!!!!) i zjeść pyszny creme brule albo quiche lorraine. Dobrym miejscem na wycieczkę jest też Coca Typical Sicilian Food na Kazimierzu. Malutki lokal ze świetnym, porstym i niedrogim jedzeniem.
podobnie jak w Chianti- na zdjęciach nie widać, ale jak wiadomo winnic jest tam w bród...
Polecam gorąco takie małe wycieczki, a tym którzy mieszkają w innych miastach radzę poszukać podobnych miejsc. Jeśli natrafimy na coś podobnego we Wrocławiu, Warszawie albo Katowicach na pewno o tym napiszemy!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz