wtorek, 27 marca 2012

NORWEGIAN WOOD


źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/36371/norwegian-wood 

Na okładce kwitnące gałęzie drzewa.  Więc wiosna. A jeśli jeszcze do tego tytuł książki jest tytułem piosenki Beatlesów, to nie ma rady. Czytam.

Don’t jugde the book by its cover mówi jakieś angielskie przysłowie, albo fragment piosenki. Nie pamiętam. Ale ja mam inną zasadę. Niespecjalnie podobała mi się perspektywa czytania Murakamiego, właśnie dlatego, że okładki jego książek wydawały mi się potwornie kiczowate. Ale Norwegian Wood! Nie można się oprzeć temu tytułowi i opisowi książki, który obiecuje spotkanie z szalonymi latami sześćdziesiątymi.

I rzeczywiście – lektura nie rozczarowuje. Czasem natrafiałam na fragmenty, które wydawały mi się pretensjonalne (jak wytłuszczony na okładce cytat: „Wkrótce nadszedł sen i zamknął za mną ciężką, ołowianą bramę - po drugiej stronie snów nie było.”).

Dlaczego jednak piszemy o tym przy okazji tematów wiosennych – wiosna, której doświadcza bohater na końcu książki jest bowiem, jak on ciągle powtarza najsmutniejszą wiosną jego życia. Wyprowadza się z akademika, staje się dorosły, ale wciąż odczuwa jakąś pustkę i niepokój. Nie brzmi to może najinteligentniej i właśnie takiego tonu się bałam w książkach Murakamiego, ale nie można nie przyznać, że czyta się je świetnie!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz