źródło: Wikipedia |
Wiosenne jedzenie. Od razu
przychodzą na myśl rzodkiewki ze świeżym twarożkiem, szczypiorek, pierwsze
(dość obrzydliwe) truskawki w supermarketach i powolne oczekiwanie na letnią
obfitość owoców i warzyw.
Ale wiosenny powrót
Persefony z Hadesu zwiastuje również pojawienie się pierwszych kwiatów na
trawnikach i rabatkach. Najpierw nieśmiałe krokusy i przebiśniegi, potem hiacynty,
żonkile, narcyzy, tulipany, aż wreszcie fiołki (których jednak Persefona nie
lubi, bo są poświęcone Afrodycie…).
Więc zamiast o
nowalijkach myślę o wiosennych kwiatach, jako o zwiastunach wiosny w kuchni.
Fiołki, na które jeszcze będziemy musieli chwilę poczekać świetnie nadają się
do deserów. Moja prababcia kandyzowanymi fiołkami ozdabiała torty, zaś w
elżbietańskiej Anglii popularne były fiołkowe karmelki. Jeśli ktoś uważa, że
poszukiwanie tych drobnych kwiatów na łąkach, trawnikach i w lasach jest dla
niego nieosiągalnym luksusem, z powodu braku czasu, choroby kręgosłupa, bądź
też nieumiejętności odróżnienia fiołka od żonkila, to może sięgnąć po herbatę z
fiołkiem i różą, wypuszczoną przez Liptona, lub kupić w centum ogrodniczym
doniczkę bratków. Bratki są właściwie odmianą fiołków. Można je jeść w
sałatkach, albo ozdobić nimi ciasto. Tu można znaleźć przepis na sałatkę z
bratków, a tu na bezę Pawłowej przybraną bratkami.
Z wiosną jednak
najbardziej kojarzą się pierwiosnki. Znane również jako prymulki. W Polsce być
może nie należą one do znanych kwiatów jadalnych, lecz Anglicz i Rosjanie
sporządzają z nich wyśmienite sałatki. Tu przeczytałam przepis na jej wersję inspirowaną
kuchnią azjatycką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz