kadr z trailera do filmu |
Zespół
Noah and the Whale kojarzy się raczej z muzyką, ale piszę dziś o nich w
zakładce filmowej, bo film First Days of Spring ze ścieżką dźwiękową z ich
albumu pod tym samym tytułem (w reżyserii lidera zespołu, Charliego Finka) jest
najpiękniejszym wiosennym filmem, jaki widziałam.
W
filmie praktycznie nie ma dialogów, jedynym dźwiękiem jest muzyka. Właściwie
jest to ponad 4o minutowy teledysk. Śledzimy rozwój trzech historii dziejących
się prawdopodobnie w jakimś małym brytyjskim miasteczku nadmorskim. Pierwsza historia
dotyczy chłopaka, który powraca do owego miasteczka i wspomina swoją
dziewczynę, druga dzieje się pomiędzy przeżywającym kryzys twórczy pisarzem i
jego ciężarną żoną. Ostatnia zaś ukazuje niezadowolonego z życia i ciągle wściekłego
starszego pana. Nie są to może tematy powalające swoją oryginalnością, ale
można o tym łatwo zapomnieć ciesząc się pięknymi obrazami wiosny na angielskiej
prowincji.
First Days of Spring
to naprawdę wysmakowany wizualnie film. Ale i owe trzy narracje z biegiem czasu
stają się ciekawsze. Najpierw jest źle, potem wydaje się, że coś się może
zmienić na lepsze, a jak się to wszystko kończy, chyba zdradzać nie powinnam,
ale wydaje mi się, że raczej niesztampowo.
Mogę
tylko przywołać moje ulubione fragmenty, takie jak rowerowa wycieczka na plażę
za miastem, absurdalna scena, w której starszy pan daje iście estradowy występ piosenkarski,
z fajerwerkami w tle, zanim podejmie się zmiany swojego życia, czy długie
ujęcia morza, jezior i lasów, które otaczają bohaterów. W przyrodzie zaczyna
się wiosna, a w ich życiu niby coś się zmienia, ale właściwie to nic się nie
dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz