poniedziałek, 16 kwietnia 2012

HISTORIA PEWNEJ PODRÓŻY


http://www.beautyandthedirt.com/batd-tv/this-must-be-the-place/


Umierający ojciec, który nigdy nie miał dobrego kontaktu z synem prosi go o ostatnią przysługę. Ojciec był więźniem obozu koncentracyjnego i jedyne czego pragnie w chwili śmierci to obietnica zemsty na jego oprawcy, pracowniku tego obozu. Sprawa wydaje się o tyle odległa, że cała rzecz odbywa się w Nowym Jorku, gdzie syn przyjeżdża po wielu latach nieobecności. Mimo niechęci wobec całej tej sprawy syn zgadza się wypełnić wolę ojca. Jednak, jak chciał Paolo Sorrentino, postać syna, który poszukuje nazistowskiego zbrodniarza jest w najwyższym stopniu nieodpowiadająca konwencji. Pod toną pretensjonalnego makijażu (świetne rady dotyczące szminek), spod szopy farbowanych czarnych strąkowatych włosów, które ciągle opadają na twarz i zza zblazowanego ironicznego uśmiechu prześwituje postać Seana Penna, genialnego odtwórcy roli Cheyenne’a.

This must be the place (po polsku Wszystkie odloty Chayenne’a, no cóż…) to film o podstarzałym gwiazdorze glam rocka, czy może raczej jakiej odmiany dead metalu (w pewnym momencie dowiadujemy się, że Chayenne obwinia się za śmierć pewnej swojej fanki, która za bardzo utożsamiła się ze słowami jego piosenki i jest to jednym z powodów, dla których porzucił muzyczną karierę). Jego życie w wielkiej luksusowej willi w małym sennym nadmorskim miasteczku nie wygląda na najweselsze, ale jego sytuacja zmienia się diametralnie z chwilą podjęcia się wspomnianej misji. Chayenne przemierza pustkowia Ameryki i podziwia krajobrazy pustynne zza okna  swojego pickupa, poznaje wielu dziwnych ludzi, zatrzymuje się w mało przyjaznych miejscach, prowadzi absurdalne rozmowy z miejscowymi bywalcami barów i gra w ping-ponga ze znudzonymi nastolatkami.
http://www.unsungfilms.com/?p=4056  
Sam motyw podróży po wielkim kraju, do którego powraca się po latach nieobecności i podróży wewnętrznej, oznaczającej dojrzewanie do zmierzenia się z przeszłością, ale też - co gorsza - z teraźniejszością, wydaje się dość znany i niezbyt ciekawy. Ale niesamowicie dziwna osoba Cheyenne’a i świetna gra Penna plus czarny humor bezsensownych dialogów i cudowna ścieżka dźwiękowa (tytułowi Talking Heads, Jonsi i bardzo ciekawy zespoł Pieces of Shit) sprawiają, że film Sorrentina jest naprawdę świetny i ogląda się go z ciągłym zdziwieniem, że z takiego tematu można zrobić tak niebanalny film. (Uwaga spoiler: tylko zakończenie dość rozczarowujące…)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz