Milou w maju
to najbardziej majowy film, jaki można
sobie wyobrazić. Francuska prowincja, bzyczenie pszczół, pikniki, bagietki,
sery, ciepłe wieczory i niespodziewany ulewy. Pogrzeb babci stał się przyczynkiem do zjazdu rodzinnego, a
między jej członkami panują bardzo dziwne stosunki. Nie ma sensu streszczać
fabuły, w końcu to film Louisa Malle, więc jest chyba dość znany. A jak ktoś go
nie zna, to po prostu musi go obejrzeć! I to najlepiej na początku maja.
http://www.moviemail-online.co.uk/film/dvd/Louis-Malle-Collection-Vol-2/ |
Oczywiście
nie jest to jedynie sielankowa opowieść rodzinna, bowiem w tle, w dalekim Paryż
odbywa się rewolucja maja ’68, ale czasami wydaje się być przeraźliwie blisko. Ale
i nie o samej rewolucji jest ten film. Jest to bezsensownych rozmowach, o
utopijnych marzeniach, o okrucieństwie bezprodukcyjności, o miłości do
tradycji, o dziwactwach i szaleństwach. Tak jak Spaleni słońcem ukazuje jak w
soczewce losy bohaterów z wyższych klas, zajmujących się głównie rozmyślaniem i
rozkoszowaniem się pogodą i w tej samej
chwili burzy ten świat, pokazując pokusy i niebezpieczeństwa nowego porządku.
Oczywiście w Spalonych słońcem nadchodzi
epoka Stalina, której w żaden sposób nie można porównać z przewrotem ’68 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz