poniedziałek, 23 kwietnia 2012

OKRUCIEŃSTWO NIE DO PRZYJĘCIA


źróło wszystkich fotografii: http://tomvonloguenewth.blogspot.com/2009/03/freaks.html
:
Rok 1932. Premiera filmu Freaks. Obsada składa się z aktorów obarczonych wszelkimi defektami cielesnymi, a w niektórych przypadkach – jak przypuszczam – także chorobami umysłu, które okrutnie deformują ich fizyczność. W pierwszej scenie widzimy konferansjera stojącego nad przykrytym koszykiem. Co się znajduje w koszyku? Podobno COŚ niezwykłego, co nas zadziwi. Dowiemy się tego jednak dopiero pod koniec filmu, teraz bowiem konferansjer zaczyna swoją opowieść…

W filmie Toda Browninga zobaczymy całą wydawałoby się „freak parade”, akcja bowiem rozgrywa się z cyrku. Jednak to nie tytułowe „dziwolągi”, a – jak się ostatecznie okaże – okrutni, choć piękni akrobatka i siłacz mogą być nazwani okropnymi, strasznymi i odpychającymi. Najłatwiej byłoby powiedzieć o tym filmie, że jest cudowną apologią inności, że piętnuje postacie Cleopatry i jej kochanka jako okrutne i chciwe i nieludzkie wobec okaleczonych, chorych i zdeformowanych bohaterów. I jest tak w istocie. Lecz warto zastanowić się nad tym dlaczego Freaks był przez tyle lat (i w niektórych krajach nadal jest) filmem zakazanym. Oczywiście, jak na wczesne lata trzydzieste był on szalenie odważny. Ale ponad 70 lat później?

Ten film nas przeraża (początkowo był opisywany jako horror) i to w dwójnasób. Najpierw przerażają nas zdeformowane sylwetki bohaterów, których przecież powinniśmy lubić, bo są postaciami pozytywnymi. I rzeczywiście jesteśmy po ich stronie, ale jakże trudno jest się nam przyznać do tego, że boimy się na nich patrzeć, że czasami się wręcz brzydzimy! Jest to najgorsza z możliwych reakcji i najstraszniejsze w tym filmie jest to, że to tego właśnie on nas prowokuje. A dodatkowo odbioru nie ułatwia jednak z ostatnich scen – scena zemsty na Cleopatrze. Dziwolągowie przestają wtedy być mili i pokorni. Stają się bezwzględni i okrutni. Oczywiście nadal mamy pewność, że działają w imię sprawiedliwości. Ale boimy się ich. I najbardziej ze wszystkiego boimy się do tego przyznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz