niedziela, 18 marca 2012

BLUE JEANS, WHITE SHIRT


żródło: http://jeanous.blogspot.com/2011/04/james-dean.html

 ...śpiewa Lana Del Ray, porównując swojego ukochanego do Jamesa Deana. Czy się to nam podoba, czy nie i niezależnie od tego, czy wierzymy w to, że Lana rzeczywiście umie śpiewać, to już się stało – Lana Del Ray została (być może tylko na pięć minut, ale jednak) nową amerykańską królową popu. Nie można mieć więc wątpliwości, że jedynym godnym partnerem dla młodej monarchini jest wiecznie młody heros, niepodzielnie królujący przepastnym obszarem wyobrażeń o amerykańskim śnie – ubrany w jeansy i biały podkoszulek James Dean.

Bo Ameryka ubiera się właśnie tak. I mam niejasne wrażenie, że to nie tylko nasze europejskie wyobrażenie, ale rzeczywiście tak jest. T-shirt i jeansy są tanie i wygodne, więc nic dziwnego, że stały się tak popularne najpierw wśród amerykańskich robotników, a potem już właściwie we wszystkich klasach społecznych.

Wszystko zaczęło się jednak, oczywiście, w Europie. Słynne genueńskie sztruksy były bardzo lubiane przez marynarzy, przepis na ich sukces próbowano odtworzyć w różnych innych miastach, ale nie zawsze się udawało. Na przykład w Nimmes zamiast sztruksów wyprodukowano coś, co dzisiaj określamy jako jeansy, a właściwie denim (de Nimmes). Genua też ma jednak swój wkład w powstanie tej nazwy. Brzmienie przymiotnika „genuense” już właściwie wiele wyjaśnia, a trzeba jeszcze dodać, że lokalnym słowem na określenie produkowanych w Genui sztruksów było „jean”.

źródło:http://ohnonotno.blogspot.com/2011/05/he-was-friend-of-mine.html 


Wraz z rzeczonymi marynarzami jeansy dotarły do Ameryki i tam zrobiły oszałamiającą karierę. Najpierw ubierano w nie niewolników, potem sami wybierali je robotnicy, a po II wojnie światowej zaczęły je nosić nawet kobiety. Prawdziwy szał na jeansy przyszedł jednak w latach '60-tych. Ubierali je hipisi chcąc uchodzić za bezpretensjonalnych i odróżnić się od eleganckiego pokolenia swoich rodziców. Gwiazdy kultury popularnej tego czasu oczywiście też chciały tak wyglądać. Młody Bob Dylan jeszcze zupełnie zanurzony w kulturze folkowej, nie mógł nie chodzić w jeansach, a John Lennon - zawsze modny - po przyjeździe do Nowego Yorku wybiera jeansowy total look.
źródło:http://spatzo.net/wp-content/uploads/2010/11/tumblr_kwv2c53vro1qaxywpo1_400.jpg 


Niemałą rolę w stworzeniu kultowego połączenia jeansów z białym T-shirtem odegrały filmy amerykańskie. Od lat '50-tych, kiedy Marlon Brando zagrał w Tramwaju zwanym pożądaniem Elii Kazana, każdy amerykański chłopak chciał wyglądać tak jak on, choć jego bohater był tylko zwykłym i prymitywnym robotnikiem. Najważniejsze jest chyba jednak to, jakie wrażenie jego wygląd robił na damskiej części widowni. Jego sukces, kilka lat później powtórzył właśnie James Dean w Buntowniku bez powodu, czy Olbrzymie również nieustannie odziany w jeansy i bawełnianą koszulkę.
źródło:http://cerrytree.tumblr.com/post/2595515447/marlon-brando-in-a-streetcar-named-desire-1951 


Dzisiaj nie tylko Lana Del Ray przywołuje mit tak ubranego bohatera. Do amerykańskich modowych korzeni odwołuje się marka Band of Outsiders. W najnowszej kolekcji męskiej (jesień 2012) jest wiele jeansu, a między innymi ten stój (zdjęcie poniżej po prawej), który składa się z niego prawie w całości.

Innym – ach! jakże cudownym – przykładem amerykańskiego bohatera jest Ryan Gosling (to nic, że pochodzi z Kanady...). Jest świetnie stylizowany w filmie Nicolasa Windinga Drive, ubrany w jeasnowe koszule i białe podkoszulki. Dzięki temu film ten stał się kultowy nie tylko wśród znawców kina, ale także wśród entuzjastów mody.
źródło: kadr z trailera do Drive
źródło: WWD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz