Coroczne
święto amerykańskiego kina we Wrocławiu! Inicjatywa Romana Gutka, dyrektora
festiwalu Nowe Horyzonty, który rok rocznie odbywa się we wrocławskim Heliosie
pod koniec lipca. Przez prawie tydzień w listopadzie widzowie AFF mogą zobaczyć
ponad sto amerykańskich filmów: od tych klasycznych po najnowsze produkcje.
Gdyby
zapytać przysłowiowego Kowalskiego, z czym kojarzy mu się kino amerykańskie,
podałby pewnie kilka cech: akcja, rozmach, epickie sceny walki, efekty
specjalnie i popcorn podczas seansu. Te wszystkie stereotypy starają się
przełamać twórcy AFF-u! Na tym festiwalu nie znajdziecie najnowszych filmów
akcji czy mało zabawnych komedii z
repertuaru multipleksów. Specjalnie wyselekcjonowane na tą okazję filmy to
przede wszystkim niszowe kino spoza Hollywood. Znaleźć tu można m.in. filmy
nagradzane na festiwalu w Sundance albo takie, które produkowane są
niskobudżetowo. Zachwycają różnorodnością form i tematyką.
Zeszłoroczna
edycja obfitowała w świetne produkcje. Nie sposób wyróżnić wszystkich, więc
będzie bardzo subiektywnie. Faworytem widowni był film „Gdziekolwiek dzisiaj” reż. Michael Di Jiacomo - laureat w
kategorii Spectrum. Dwójka ludzi w średnim wieku, których życie sprowadza się
do walki z trudnymi do przezwyciężenia fobiami społecznymi, poznaje się przez
sekstelefon. Wbrew funkcji tego medium, nawiązują bardzo bliską i przyjacielską
relację. Subtelna opowieść o dojmującej potrzebie komunikacji. Realizm magiczny prosto z Idaho, czyli „Magiczna dolina” (reż. Jeff Zinn)
–Tajemnicza śmierć narusza spokój niewielkiej społeczności i budzi w ludziach
naturalne instynkty. Fantastyczne zdjęcia przyrody i muzyka. Nienaganna,
wielowątkowa konstrukcja. Film magnetyczny.
„Czerwony stan” w reż. Kevina Smitha – prześmiewcza mieszanka
stylów: horroru i thrillera, która jest jak policzek wymierzony w amerykański
system organizacji rządowych. Tajemnicza sekta religijnych fundamentalistów
wierzy, że jej misją jest uwolnienie świata od homoseksualistów. Uwięzieni
chłopcy walczą o życie, z nadzieją upatrując interwencji policji. Jej przyjazd
okazuje się tylko pogorszyć sytuację. „Z
dystansu” ( Tony Kaye )– świetna rola Adriena Brody, jako nauczyciela-idealisty
w amerykańskiej szkole. Młodzież walcząca z przemocą, brakiem akceptacji, prostytucją
i bezlitośnie narzuconym programem nauczania. W takich warunkach tylko
spojrzenie ” z dystansu” może pozwolić przetrwać w publicznej szkole.
I na
koniec coś na osłodę „Jack Goes Boating”
(Philip Seymour Hoffman) – cudowna i ciepła opowieść o zwyczajnych ludziach,
którym życie przecieka przez palce. Tytułowy bohater Jack pragnie przełamać
własne słabości i uczy się pływać. I zadaje pytanie: czy kiedy otworzymy się na
ludzi, uśmiechnie się do nas szczęście?
A
już w tym roku, w listopadzie kolejna, trzecia edycja American Film Festival!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz